Recenzja: Spring Breakers (2012)

Kolega mówi ci: Widziałem świetny, głęboki film i szczerze go polecam! Ale żeby zrozumieć ten film, musisz mieć przynajmniej 100 IQ.



Myślisz Okay, sprawdzę. Odpalasz film i... pierwsze sceny to fragmenty świetnej zabawy na plaży, gdzie (pół)nagie niewiasty prężą się w promieniach słońca, gdzie alkohol jest używany zamiast kremu przeciwsłonecznego i zaczynasz zastanawiać się, czy aby na pewno dobrze zrozumiałeś znaczenie słowa głęboki i czy nie chodzi o jakiś ciemny otwór w ludzkim ciele. 

Potem przypominasz sobie, że Prima Aprilis już było kilka dni temu, a kolega nie jest tego typu żartownisiem, internet też nie traktuje tego filmu jak pełnometrażowego pornosa, więc może jednak coś jest na rzeczy. Odrobina pomyślunku i stwierdzasz: no tak! Przecież ten film to obraz dekadenckiej młodzieży, która nie ma w życiu celu innego niż pogoń za przyjemnościami. A potem film znowu daje ci w nos i mówi: O nie, to nie jest takie proste, po prostu oglądaj dalej. No i oglądasz dalej. I zaczynasz czuć się zagubiony, bo naprawdę przestajesz wiedzieć, o co tu tak naprawdę chodzi, wszystko dzieje się dokładnie nie tak jak powinno, a każda próba zrozumienia fabuły i wyciągania racjonalnych wniosków rozpada się jak domek z kart. Ale oglądasz dalej, bo chcesz w końcu wiedzieć, o co tu, do cholery, chodzi. 

Pełno tu półnagich ludzi, niebezpiecznych ludzi, broni, brudnych pieniędzy, muzyki Britney Spears i kiczu. Całość rozkręca się powoli, powiedziałabym nawet, że do końca film nie rozwinął się porządnie. Jeśli oczekujesz, drogi widzu, intensywnych wrażeń sensorycznych i skoków adrenaliny, to możesz się rozczarować i oprócz wspomnianego wcześniej zagubienia poczuć się tylko zbulwersowanym. Ale hej, to jest właśnie ten moment, gdzie włączasz empatię i starasz się pojąć motywacje kierujące postaciami, a jeśli oglądałeś film uważnie, bardzo łatwo przyjdzie ci zrozumienie, jak to się stało, że stało się tak jak się stało. 

Spring Breakers cast

Po skończonym seansie dochodzi do ciebie, że to co właśnie zobaczyłeś, to w zasadzie nie jest tragiczny film o złych wyborach życiowych, sprzedawany w ładnych opakowaniach w postaci półnagich dziewcząt, ale jednak coś więcej. 

Rozwiązania wykorzystywane w tej produkcji zmuszą cię do zastanowienia się, czy aby na pewno nie oglądamy świata przez czarno-białe okulary. Nie wszystko na świecie wydaje się być takie proste, a stereotypy wpojone nam przez społeczne dogmaty, mające uczynić funkcjonowanie w rzeczywistości łatwiejszym, tak naprawdę zniekształcają nam cały obraz. Ja nie winię bohaterek filmu za decyzje, które podjęły, wszak co jest gorszego niż emocjonalna pustka i bezpowrotnie utracone prawdziwe szczęście? A czy ty będziesz je winić? 

Spring Breakers pogrywa sobie z widzem tak, że masz ochotę przywalić scenarzystom, ale potem orientujesz się, że to oni, a nie ty mają kupę broni i żadnych skrupułów, więc po prostu siedzisz i oglądasz. Jeśli w porę uświadomisz sobie, że zawsze jesteś krok do tyłu, będziesz przeżywał niemałą radość oglądając to filmowe arcydzieło trollingu.

1 komentarz:

  1. Zawsze myślałem o tym, aby ten film zobaczyć - plakat wydawał się taki przyjemnie dekadencki.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © InventoryFull , Blogger