Recenzja: Wataha (serial 2014-2019)

Po tym serialu raczej nie będziecie chcieli rzucić wszystkiego i wyjechać w Bieszczady.


wataha main

I to bynajmniej nie dlatego, że nie jest tam pięknie – a jest przecudownie! – ale dlatego, że tereny przygraniczne to bardzo niegościnne i niebezpieczne miejsce. Toczy się tam regularna wojna podjazdowa między inspirowanymi przez mafie przemytnikami z ukraińskiej strony a strażą graniczną, która dba o szczelność granic i stara się udaremniać przestępcze działania. 

A przynajmniej taki obraz pogranicza roztaczają przed nami twórcy serialu Wataha. Serialu bardzo nietypowego jak na nasze warunki: poważnego, surowego, oszczędnego. Zaczyna się od trzęsienia ziemi: ledwo zdołamy poznać kilku bohaterów, a już chwilę potem większość z nich zostaje… wysadzona w powietrze. Nieznani sprawcy dokonują zamachu na leśniczówkę, w której bawi się grupa strażników granicznych (tytułowa wataha). Jedyną ocalałą osobą jest kapitan Wiktor Rebrow (Leszek Lichota), który traci w tym zdarzeniu nie tylko swoich kolegów, ale również ukochaną kobietę, Ewę. Na domiar złego to on staje się głównym podejrzanym… 

Wydarzenia z pierwszego odcinka stają się osią fabularną całej serii, podzielonej na trzy sezony po sześć odcinków każdy. Chociaż każdy sezon mocno popycha perspektywę czasową i wprowadza zupełnie nowe wątki, to clue całości aż do ostatniego momentu pozostaje niezmienne. Pojawiają się nowe dowody, informacje, postaci – historia niesamowicie się rozrasta; na tyle, że domknięcie jej wymagało w ostatnich epizodach drobnych cięć i skrótów. Najważniejsza jednak jest konsekwencja, z jaką scenarzyści poprowadzili fabułę: wiele seriali opowiadających rozciągniętą w czasie intrygę sypie się, gdy historia zaczyna być dopisywana na bieżąco na kolanie. W przypadku Watahy mamy wrażenie, że szkielet scenariusza i wszystkie najważniejsze wątki zostały opracowane na samym początku, a dalsza praca twórców ograniczyła się do wypełniania luk. Czy faktycznie tak było – nie wiem, bowiem drugi i trzeci sezon został napisany przez inną ekipę niż pierwszy. Co też w ostatecznym rozrachunku wyszło serialowi na dobre. 

łuczak & rebrow
"Kurwa, Rebrow!" ~ Łuczak
W pierwszym sezonie poznajemy większość istotnych postaci dramatu i obserwujemy dochodzenie prowadzone przez prokurator Igę Dobosz (naprawdę niezła rola Aleksandry Popławskiej). Rebrow – cyniczny, zgorzkniały, dotknięty życiową katastrofą – stara się prowadzić swoje prywatne śledztwo, a tymczasem pętla na jego szyi zaciska się coraz bardziej. Pani prokurator jest przekonana o jego winie, a lekkomyślne i naiwne działania kapitana sprowadzają na niego ostatecznie nieszczęście. 

Widać wyraźnie, że pierwszy sezon powstał niejako na przetarcie; aktorzy jeszcze nie czują się zbyt komfortowo w swoich rolach, wiele scen odgrywają z gracją grubo ciosanych drewnianych kloców, a niektóre postaci irytują swoją postawą i zachowaniem (tu szczególna antylaurka dla prokurator Dobosz). Inna rzecz, że ze względu na niedoróbki scenariusza nie bardzo mają co grać – sceny są krótkie i rwane, a dialogi ograniczają się do czerstwych one-linerów. Osobne pozdrowienia należą się ekipie realizującej dźwięk: chwilami zastanawiałem się, czy nie włączyć napisów, bo nieraz ciężko zrozumieć, co bohaterowie mówią. Sytuację ratuje intrygująca fabuła i przepiękna oprawa: zdjęcia krajobrazów są przepyszne, a oszczędna muzyka łącząca dość mroczny ambient z pieśniami ludowymi jest niesamowicie klimatyczna. 

wataha sezon 2
"..." ~ Rebrow w odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie
Drugi sezon jest zdecydowanie najlepszy. Lichota zapuszcza pokaźną brodę, a jego bohater zaszywa się w leśnej głuszy, by stamtąd kontynuować śledztwo. Nie wiem, czy to wyłącznie kwestia appearance’u, który w końcu zaczął pasować do postaci, ale Wiktor Rebrow wreszcie przestaje być płaski i jednowymiarowy. To trochę taki Adam Jensen z Deus Exa: jest cyniczny, ale w głębi duszy współczujący i empatyczny; działa w swojej sprawie, ale ma też na względzie dobro innych; w końcu przejawia szeroką paletę emocji i w zamian zyskuje należytą sympatię widzów. Prokurator Dobosz staje się logicznie myślącą osobą i przestaje irytować, a w tle świetne role odrywają choćby Andrzej Zieliński jako komendant Straży Granicznej czy Mariusz Saniternik jako sprytny przemytnik Kalita (uwielbiam jego tembr głosu – powinien nagrywać audiobooki!). Wątki z pierwszego sezonu znajdują godne rozwinięcie, pojawiają się też nowe: masowe zabójstwo nielegalnych imigrantów, w jakiś sposób powiązane z główną osią fabuły. Drugi sezon najmocniej angażuje, pozwala przywiązać się do postaci, a jego finał jest bardzo satysfakcjonujący. 

Ale to jeszcze nie koniec – tyle tajemnic pozostało niewyjaśnionych! Trzeci sezon niestety trochę za bardzo stara się być fajny i wprowadza niepotrzebnie przerysowane postaci ukraińskiej szefowej mafii czy płk. Kuczery. Przywrócony do służby Rebrow kontynuuje swoje śledztwo; jest jeszcze bardziej opryskliwy niż wcześniej, a jego impulsywne działania tylko komplikują i tak już pogmatwane sprawy. Pojawiają się oczywiście nowe wątki, ale wciąż kluczowe pozostaje rozwikłanie zagadek narosłych w poprzednich dwóch sezonach. I jak wspomniałem wcześniej, co prawda nie bez drobnych zgrzytów, ale udało się podomykać wszystkie istotne linie fabularne. 

wataha screen
"Masz papierosa?" ~ dowolny bohater
W ostatecznym rozrachunku muszę uznać Watahę za jeden z lepszych seriali, jakie widziałem – a na pewno jeden z najbardziej intrygujących. To rasowa historia kryminalna (bo ciężko ją nazwać sensacyjną), podczas której bezustannie będziecie zastanawiać się, kto tu jest tym złym i nieraz zostaniecie zaskoczeni. A do tego rozgrywająca się w pięknych plenerach, dobrze zrealizowana, oszczędna, surowa, chwilami naturalistyczna. Utrzymana w poważnym tonie, ale bez groteski czy kiczu. Ten serial nie odmieni waszego życia, ale z pewnością zapewni kilkanaście godzin klimatycznej rozrywki. 

PS Memiczna jest ilość papierosów, którą wypalili aktorzy. Postaci palą podczas rozmów, palą podczas zastanawiania się nad życiem, palą podczas pościgów, strzelanin, seksu i posiedzeń w wychodku. Ani chybi – towar z przemytu. 

Oceny: 


Pierwszy sezon – 6+/10 
Drugi sezon – 8+/10 
Trzeci sezon – 7+/10 

Całokształt: 8/10 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © InventoryFull , Blogger