Recenzja Steam Deck - opinia po pół roku. Czy konsola przenośna Valve zapoczątkowała rewolucję?

Minęły dwa lata od premiery Steam Decka. To kolejna zabawka, na którą zachorowałem i koniecznie musiałem ją mieć. Nawet pomimo tego, że z konsolami przenośnymi było mi jakoś nie po drodze. Ale przecież Steam Deck to komputer, a nie tylko konsola, prawda? 
...prawda? 

...tak mamo, to służy również do pracy!


Steam Deck

Jak to z handheldami u mnie bywało

Na wstępie pozwolę sobie nakreślić krótką historię moich przygód z konsolami przenośnymi, żebyście wiedzieli, czy jesteście podobnym typem i tym samym czy ta recenzja będzie dla was szczególnie przydatna. Tak naprawdę handheld nigdy nie był mi specjalnie potrzebny. Do szkoły, na studia, a potem do pracy zawsze miałem blisko i nie spędzałem dużo czasu w środkach transportu zbiorowego. Nie mam rodzeństwa, więc nigdy nie było walk o dostęp do komputera. Od początku moich przygód z elektroniczną rozrywką należałem do PC Master Race™, a chwile z dala od komputera wolałem spędzać z książką/Kindlem albo – o zgrozo! – z ludźmi. Od zawsze byłem jednak gadżeciarzem i ciągnęło mnie do przeróżnych zabawek, w tym i konsol przenośnych. I chociaż długo zadawałem sobie pytanie „Po co ci to?”, to ostatecznie w moich rękach wylądowało Play Station Portable (o czym możecie poczytać tutaj), Play Station Vita i Nintendo Switch. PSP i PSV skończyły jako maszynki do emulowania gier z NESa (czyli popularnego Pegasusa), a Switch przez chwilę posłużył do zabaw ruchowych i paru eksluziwów, ale po wynudzeniu się przy Zeldzie stwierdziłem, że szkoda zachodu i pieniędzy. Każdego z handheldów pozbywałem się w przeciągu kilkunastu-kilkudziesięciu miesięcy, po uprzednim odgrzebaniu ich z grubej warstewki kurzu.

Aż tu pewnego razu usłyszałem o nadchodzącej rewolucji – konsoli przenośnej, która jednocześnie miała być prawie-że-komputerem. Tym razem nie miał to być zamknięty system, ale otwarta platforma oparta na Linuksie, z pecetowymi bebechami i – przynajmniej w teorii – umożliwiająca granie w pecetowe gry bez wielkich kompromisów. Walka trwała dość długo, anulowałem nawet złożony wcześniej preorder, ale ostatecznie w moich łapkach wylądowała nowa zabawka od Valve.

Steam Deck 1

Steam Deck – pierwsze wrażenia

Zabawka pokaźnych rozmiarów, dodajmy. Choć Switch miał tę samą przekątną ekranu, czyli 7", to Steam Deck jest zdecydowanie masywniejszy i przede wszystkim cięższy. O ile jednak plastikową konsolkę Nintendo trzymało mi się wybitnie niewygodnie, a joycony nie porażały precyzją miniaturowych grzybków, tak tutaj dostałem w ręce potężnego pada z ekranem. Wykonanie nie pozostawia wiele do życzenia: Deck jest bardzo ergonomiczny, a materiały, z których został wykonany przyjemne w dotyku. Nic nie skrzypi ani nie zgrzyta, przyciski dają odpowiedni feedback, gałki są duże i dobrze rozmieszczone. Słowem, nie ma się do czego przyczepić.

Miłym zaskoczeniem jest dołączone do zestawu solidne etui, które ma nawet wgłębienie na zasilacz. To niezła odmiana po każdym innym handheldzie, do którego taki gadżet trzeba było dokupić, a zwłaszcza te do Switcha nie należą do tanich. 

Steam Deck – parametry techniczne

Co siedzi pod maską? Całkiem niezłe bebechy jak na takiego malucha: APU AMD Zen 2 (4 rdzenie, 8 wątków), 16 GB RAM i 64/256/512 GB przestrzeni dyskowej w zależności od wersji. Valve postanowiło powalczyć ceną, która – zwłaszcza w porównaniu z wydawanymi obecnie handheldami – nie jest wygórowana. Do dziś można upolować refurba (egzemplarz po fabrycznej naprawie) lub używany egzemplarz w świetnym stanie w okolicach 1200-1500 zł. W erze drożejącego sprzętu elektronicznego ceny są bardzo atrakcyjne. Niedawna premiera Steam Deck OLED sprawiła, że wersję LCD można złowić stosunkowo niedrogo. Za świeżą wersję z 512 GB SDD zapłacicie z kolei 2599 zł.

Steam Deck 2

Przy temacie parametrów technicznych trzeba wziąć pod uwagę, że przenośna konsola zawsze będzie kompromisem pomiędzy wydajnością a czasem pracy na baterii. Decka wyposażono w akumulator o pojemności 5300 mAh, który pozwala na 2-6 godzin zabawy. Musimy oczywiście być świadomi, że wymagające tytuły AAA wysysają energię bardzo szybko, ale w indyczka 2D możemy grać przez 3/4 nocy. Akumulator ładuje się dość wolno, jednak bez problemów możemy korzystać z konsoli, gdy jest podłączona do prądu. 


System Steam Decka – Steam OS 3.5

Krótko po rozpoczęciu mojej przygody ze Steam Deckiem opublikowano soft w wersji 3.5, który ponoć eliminował wiele problemów wieku dziecięcego. Nie ma sensu rozwodzić się nad początkami, bo idealnie na pewno nie było, ale obecnie oprogramowanie jest stabilne i nie natrafiłem na żadne poważne bugi. Dość szybko zresztą przystąpiłem do programu testów i działam na wersjach preview, które mogą mieć jakieś problemy. Póki co jednak wszystko hula, aż miło.

Głównym środowiskiem Steam Decka jest... Steam, w wersji Big Picture. Umożliwia on granie w gry z naszej biblioteki i to jest główna funkcja tej konsolki. Jako że mamy do czynienia z Linuksem, nie wszystko będzie działać, a przynajmniej nie od razu. Aby bowiem uruchomić gry, które domyślnie projektowane są pod Windowsy, musimy użyć narzędzia Proton. Mamy tutaj pełną dowolność; wciąż wychodzą nowe wersje, więc jeśli jakiś tytuł nie działa, możemy spróbować z inną wersją lub po prostu poczekać na kolejną, która być może rozwiąże problem. W momencie premiery Steam Decka obawiano się, czy i na ile gry będą na nim działać poprawnie (lub czy w ogóle). Na dzień dzisiejszy grywalnych tytułów jest bardzo dużo; tutaj lub tutaj możecie sprawdzić, czy wasze ulubione pozycje działają na konsoli Valve. Lista ta stale się poszerza, a nawet jeśli dana gra nie została zweryfikowana, to jest duża szansa, że będzie hulała.

Steam Deck 3

Pewnym ograniczeniem jest dostęp wyłącznie do biblioteki gier Steam. Można je łatwo obejść w przypadku niektórych launcherów, wykorzystując aplikacje dostępne w trybie pulpitu (np. Heroic Games Launcher). Trzeba zaznaczyć, że póki co nie ma sensownego sposobu na gry z Xbox Passa... Oczywiście poza instalacją Windowsa.

Steam Deck jako komputer przenośny

Jednym z największych ficzerów Steam Decka jest tryb pulpitu. Przenosi on nas do pełnego, komputerowego Linuksa. Możemy instalować aplikacje, korzystać z przeglądarki, pakietów biurowych, słuchać muzyki – słowem, robić wszystko to, co na zwykłym komputerze. Oczywiście, system ma swoje ograniczenia i nie każdy się w Linuksie odnajdzie, baza aplikacji też jest uboższa niż na Windowsie, ale – pomijając specyfikę małego ekranu – to praktycznie pełnoprawny sprzęt do pracy i rozrywki. Nic nie stoi na przeszkodzie, by podłączyć zewnętrzny ekran, myszkę i klawiaturę. Ba, możemy nawet zamiast lub obok Linuksa zainstalować Windowsa! Na moment pisania artykułu wciąż jest to nieco egzotyczne doświadczenie, nie wszystko bowiem działa jak należy i zdarzają się braki w sterownikach, ale można założyć, że będzie tylko lepiej. Valve swoją platformę stale rozwija, możemy więc być pewni, że nie umrze ona tak szybko, jak niesławne Steam Machines, a kompatybilność z Okienkami będzie coraz lepsza.

Sam z trybu desktopowego korzystam dość rzadko (laptop jest jednak wygodniejszy), ale z pewnością Steam Deck może zastąpić komputer wszędzie tam, gdzie niewygodnie jest targać większy sprzęt. Płynność działania jest dobra, na poziomie przeciętnego współczesnego notebooka, nie jest to więc żadna proteza, ale pełnoprawna platforma.

Steam Deck 4

Steam Deck – gry

Czas przejść do rzeczy - jak się na tym gra? Przede wszystkim: bardzo wygodnie. Jak wspomniałem wcześniej, Steam Deck jest bardzo ergonomiczny i znajduje to potwierdzenie przy dłuższych sesjach z grami. Jasne, czuje się jego ciężar, ale chwyt jest pewny, a urządzenie nie nagrzewa się nadmiernie ani nie bucha nam w twarz gorącym powietrzem (a bucha bardzo przyjemnie, w głębinach internetów możecie znaleźć wielu amatorów zapachu, jaki wydziela wentylator. Potwierdzam, jest intrygujący). W kwestii wydajności musimy zgodzić się na pewne kompromisy, ale uruchomimy na Decku Cyberpunka 2077, Baldur's Gate 3 i wiele współczesnych gier AAA. Za sprawą ekranu o dość skromnej rozdzielczości 1280x800 (mniejszej niż w większości smartfonów ze średniej półki) gra w niskich lub nawet średnich ustawieniach jest nie tylko możliwa, ale również przyjemna. Zaznaczę to wyraźnie: Steam Deck to nie proteza, która udaje maszynę do gier, a w praktyce krztusi się przy większości tytułów, jednak wymaga on od użytkownika pewnej wiedzy i świadomości. To nie konsola, na której uruchamiamy grę i mamy pewność, że będzie trzymała chociaż te marne 30 klatek (nie będę złośliwy i nie wspomnę o licznych pozycjach, które nie są w stanie bez kilku łatek nie chrupać nawet na PS5, bo zrobiłby się z tego artykuł o obecnej kondycji branży gier... A taki być może się zrobi ;)). To komputer, na którym możemy dostosowywać ustawienia każdego tytułu, a także żonglować różnymi wersjami Protona czy pluginami do Steam OS, by uzyskać pożądane rezultaty. Duża strategia pokroju Total War: Warhammer III zakrztusi Decka (jak i każdy inny komputer), ale shootery, erpegi czy gry akcji wszelakiej maści to pole, na którym urządzenie Valve rozwija skrzydła. No, przynajmniej do tych 30 FPSów.

Steam Deck jest też bardzo użyteczny jako platforma do emulacji gier z innych platform i (prawie) wszystko działa tutaj jak należy. Jako użytkownik PS Vity mam ciarki na plecach, ilekroć przypomnę sobie zabawę związaną z instalacją emulatorów albo portów, przy których człowiek cieszył się, jeśli w ogóle się uruchomiły i działały w tych 15 FPSach (po obowiązkowym overclockingu procesora). Są ludzie, którzy to lubią, ale ja już jestem na to zbyt leniwy. Na Steam Decku gry i emulatory po prostu działają, bo nawet jeśli trzeba trochę pokombinować, to mamy pewność, że jego bebechy to wszystko udźwigną.

O baterii już mówiłem, warto tu jednak nadmienić, że przy pracy biurowej akumulator rozładowuje się dość powoli, natomiast gry to już inna para kaloszy. W praktyce będziemy musieli znaleźć złoty środek między czasem działania a wydajnością, obniżając jakość grafiki czy ustawiając limit klatek na sekundę. 

Steam Deck 5

Steam Deck – serwis, wymiana elementów

W kwestii otwartości sprzętowej swojej platformy Valve poszło równie daleko, jak w kwestii systemu. Oto rzecz niespotykana w branży: budowa Decka jest modułowa, zatem praktycznie każdy uszkodzony element możemy wymienić. W przypadku handheldów zawsze obawiałem się o gałki czy przyciski, które po godzinach intensywnej zabawy muszą w końcu skapitulować, a co wtedy? Ano, wtedy albo wysyłamy urządzenie na serwis, albo oglądamy jeden z wielu materiałów na Youtube i bawimy się w małego majsterkowicza. Rozebranie Steam Decka nie jest trudne, nie bardziej niż przeciętnego laptopa, problem mogą stanowić jedynie jego niewielkie wymiary i związana z tym precyzja i delikatność, jakimi musimy się wykazać. Wielu użytkowników, w tym i niżej podpisany, dobrało się do bebechów konsoli już na samym początku, by wymienić dysk. Ze względu na wysokie ceny wariantów z większą przestrzenią dyskową, rozsądnie jest nabyć pamięć we własnym zakresie i zamontować w miejsce fabrycznej. To duża oszczędność niskim kosztem nakładu pracy.

W kwestii napraw gwarancyjnych spotkałem się z pozytywnymi opiniami, również z tym, że Valve dość łaskawie traktuje użytkowników, którym powinęła się noga (a w zasadzie ręka) przy wymianie dysku i uszkodzili Decka mechanicznie. Urządzenie jest już na rynku długo, a brak utyskiwań na jakość serwisu czy wad fabrycznych można uznać za ogromny sukces. Producenci laptopów mogliby się uczyć, ot co. Sam z serwisu korzystać jeszcze nie musiałem i oby tak pozostało jak najdłużej.

Steam Deck OLED – nieoficjalna wersja 1.5

Niedawno Steam Deck doczekał się ulepszonej wersji. Niestety, nie miałem jej w łapkach, zatem mogę jedynie opierać się na suchych opisach marketingowych i opiniach osób, które to urządzenie nabyły. Lepszy ekran to kolosalna zmiana; chociaż LCD w podstawowej wersji jest dobrej jakości, a wprowadzone w jednej z aktualizacji ustawienia wyświetlania barw jeszcze poprawiły sytuację, to nie oszukujmy się. Ekrany OLED, ze swoją soczystą kolorystyką i głęboką czernią odstawiają w przedbiegach nawet topowe LCD. Nie mniej istotną zmianą jest większa przekątna, bowiem w nowej wersji wyświetlacz wypełnia więcej przestrzeni, kosztem ramek wokół, i mierzy 7,4". Nowości znajdziemy również pod maską – bardziej energoszczędne APU, lepsze chłodzenie, większy akumulator... Lista jest spora i z pewnością możemy mówić o Steam Decku 1.5. Póki co ceny są jeszcze relatywnie wysokie i wersja wciąż LCD wydaje się lepszym wyborem dla oszczędnych, ale jeśli macie parę złotych więcej, to na pewno warto dołożyć do OLEDa.

Steam Deck 6

Steam Deck – czy warto? Dla kogo jest ta konsola?

Każdy sprzęt jest bezużyteczny, jeśli nie znajdzie swojej niszy. W dobie królowania stacjonarnych konsol można by przypuszczać, że urządzenie, które wymaga pewnej wiedzy i dłubaniny jest z góry skazane na porażkę; wydawałoby się, że era pryszczatych, technicznych nerdów minęła bezpowrotnie. A jednak – sprzedaż Steam Decka okazała się na tyle dobra, że opłacało się wydać ulepszoną wersję z ekranem OLED. Jest to tym bardziej imponujące, że nietrafione sprzęty giną po pierwszej wersji i stają co najwyżej kolekcjonerską gratką. Urządzenie Valve jest jednak żywą platformą, która osiągnęła pewien sukces. Wedle informacji, do których dotarłem, na koniec 2023 r. właścicieli miałoby znaleźć 3,5 mln urządzeń. Nie jest to liczba oszałamiająca, ale spora, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę niedawny kryzys handheldów. Nintendo okopało się w swojej niszy, ale po porażce PS Vita żaden wielki gracz nie odważył się wejść na ten rynek. Valve nie tylko się odważyło, ale wręcz wyważyło drzwi razem z futryną i wygląda na to, że przyszłość Steam Decka rysuje się w jasnych barwach. Potwierdzają to zresztą rozliczne plotki o wersji 2.0, która – stawiam dolary przeciw orzechom – na pewno ujrzy światło dzienne. 

Steam Deck to urządzenie dla świadomego użytkownika, ale też bez przesady – część gier po prostu działa, a część wymaga bardzo prostych zabiegów. Jeśli tak jak ja lubicie robić sobie pod górkę i instalować Genshin Impact, to trochę się pobawicie, ale ostatecznie jest duża szansa, że akcja zakończy się powodzeniem. Deck nie jest protezą – pogracie na nim nie tylko w indyki, ale również w gry AAA. Mało tego, konsola Valve może pełnić rolę pełnoprawnego komputera, czy to na natywnym Linuksie, czy – przy odrobinie zabawy i samozaparcia – na Windowsie. To urządzenie wykonane bardzo solidnie, bez przykrych problemów technicznych, wygodne i ergonomiczne. Słowem – to najlepsze, co mogło wydarzyć się na rynku konsol przenośnych. Cóż za ironia, że rewolucji dokonał pecetowy potentat. 

Steam Deck 7

Steam Deck – alternatywy. Asus ROG Ally, Lenovo Legion Go i inne

O rewolucji piszę nieprzypadkowo, bowiem o ile segment przenośnych komputero-konsol był długo zarezerwowany wyłącznie dla niszowego i obrzydliwie drogiego GPD Win, o tyle Valve wprowadziło sprzęt przystępny cenowo dla przeciętnego zjadacza chleba, zwłaszcza w relacji do jego możliwości i otwartości. W swojej półce cenowej Steam Deck nie ma konkurencji, przetarł jednak szlak urządzeniom droższym i wydajniejszym. Zarówno Asus ROG Ally, jak i Lenovo Legion Go to konsole opierające się na podobnych założeniach, ale oferujące lepsze parametry. Jedno i drugie pracuje pod kontrolą Windowsa i ma mocniejsze bebechy, są to zatem sprzęty bardziej przystępne i zapewne bardziej przyszłościowe. Valve musiało odpowiedzieć wersją OLED Steam Decka, ale to jedynie oznacza, że rynek potrzebuje takich konstrukcji. Pozytywną stroną ery miniaturyzacji jest to, że urządzenie o wielkości przeciętnego tabletu z uchwytami kryje bebechy dużych komputerów i chociaż nie zastąpią one notebooków, to będą z nimi koegzystować i być może odbiorą część użytkowników. 

Ally lub Legiona Go mogę polecić osobom, które mają bardziej zasobne portfele i cenią sobie wygodę środowiska Windows. Mają swoje problemy wieku dziecięcego, być może nie sprzedają się oszałamiająco, biorąc pod uwagę liczne przeceny, ale ich proces projektowania był zdecydowanie krótszy, niż w przypadku Steam Decka. Jeśli jednak macie w sobie żyłkę nerda i wystarczy wam przyzwoita wydajność, możecie śmiało sypnąć Gabenowi garść złotówek. Myślę, że nie będziecie żałować.

Asus ROG Ally vs Lenovo Legion Go
https://windowscentral.com

Steam Deck vs Nintendo Switch

W internetach możecie natknąć się na przeróżne karkołomne porównania tych dwóch konsol, ale powiedzmy sobie szczerze: to dwa kompletnie różne światy i różne targety. Nintendo Switch opiera się na ekskluzywnych markach i nietypowych rozwiązaniach, jak kontrolery ruchowe, które naprawdę działają. To sprzęt do luźnej zabawy i raczej dla każuali; jasne, można na nim zagrać w Wiedźmina 3, ale można również grzebać sobie wykałaczką w dziurawym zębie, a poziom przyjemności będzie zbliżony. Pstryczek jest nieadekwatnie drogi do jakości wykonania, ma wady fabryczne (słynne pływające joycony) i wieje od niego plastikową tandetą na kilometr. Steam Deck adresowany jest raczej do fanów większych gier, ale też nic nie stoi na przeszkodzie, żeby skorzystać z emulatorów i... grać na nim w tytuły ze Switcha. Oczywiście tylko wtedy, gdy posiadamy legalnie zakupione kartridże. ;)  Co ciekawe, obecnie ceny Nintendo Switch OLED są zbliżone do cen Decków LCD, więc o zakupie powinno decydować tylko przeznaczenie. To dwie kompletnie różne i nieporównywalne platformy. Co oczywiście nie przeszkodzi fanatykom przerzucać się w komentarzach, kto ma dłuższego (grubszego?).

Steam Deck – opinia po pół roku użytkowania

Czas w końcu na podsumowanie mojej (prawie) półrocznej przygody ze Steam Deckiem. Jest to pierwsza konsola, która nie wylądowała w kącie po tygodniu zabawy. Nie gram na niej w tytuły AAA, bardziej cenię sobie wygodę laptopa i myszki/pada, ale urządzenie Valve zabieram ze sobą na różne krótsze i dłuższe wypady. Gram na nim głównie w Genshin Impact i o ile na telefonie była to mordęga, o tyle Deck wydaje się wręcz stworzony do tego typu gier: przystosowanych do pada i umiarkowanie obciążających bebechy. Mam dostęp zarówno do sporej biblioteki uskładanej przez lata na Steamie, jak i tytułów z platform Epic oraz GOG. Gry ze Steam działają natywnie, co najwyżej musiałem skorzystać z innej wersji Protona niż domyślna; w przypadku innych launcherów używam aplikacji Heroic, którą instaluje się w trybie pulpitu, co jest szybkie i nieskomplikowane. 

Do Decka dokupiłem stację dokującą (od naszych mniejszych, żółtych braci, nie oryginalny sprzęt od Valve, który jest ciutkę za drogi). Dzięki temu można konsolę wygodnie postawić i podłączyć do niej peryferia. Parę razy korzystałem z urządzenia z podpiętym ekranem, myszką oraz klawiaturą i sprawdzało się to nieźle (poza pewnymi problemami przy podłączaniu ekranu, które skończyły się flashowaniem systemu). Gdybym nie posiadał laptopa, prawdopodobnie zainstalowałbym Windowsa na Steam Decku i wykorzystywał go jako komputer przenośny, a przez większość czasu zapewne stacjonarny. Nie ma tu kompromisów, urządzenie Valve sprawdza się w takiej formie.

Steam Deck 8


Przez te pół roku użytkowania Steam Decka nie natrafiłem na żadne problemy techniczne, ani sprzętowe, ani software'owe, poza wspomnianym wyżej problemem z zewnętrznym ekranem; była to jednak wina docka, a nie samego urządzenia. System działa stabilnie, bateria jest w dobrej kondycji, gałki nie wykazują śladów zużycia. Słowem – jest to bardzo solidnie wykonany sprzęt i miejmy nadzieję, że wzorem innej elektroniki nie wyzionie ducha zaraz po zakończeniu gwarancji. 

Scena miłośników Steam Decka nie jest może przesadnie duża, ale fakt, że wiele aplikacji pisanych na Linuksa istniało i świetnie działało jeszcze przed jego premierą sprawia, że bez problemu znajdziemy zarówno programy użytkowe, jak i przeróżne tweaki i pluginy, które pozwalają pobawić się power userom. Zarówno na Reddicie, jak i na Facebooku znajdziemy masę żywych tematów, zatem każdy problem możemy zgłosić i mieć pewność, że ktoś nam pomoże lub nas pokieruje. Dostępne są przeróżne tutoriale i historyczne posty, które ułatwiają wejście w świat Steam Decka i dopasowanie go do swoich potrzeb.

Krótko mówiąc, po pół roku hype nie minął i wciąż uważam konsolę Valve za świetne urządzenie, które może jeszcze długo posłużyć i które z pewnością doczeka się nowych funkcjonalności i ulepszeń. To system żywy i w miarę przyszłościowy (nawet jeśli nie sprzętowo, to na pewno software'owo), a stosunkowo niski finansowy próg wejścia może jedynie zachęcić kolejne osoby i powiększyć grono fanów... A także dołożyć Gabenowi pod głowę kolejne worki z dolarami. Tym razem naprawdę mu się należą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © InventoryFull , Blogger