Into the Jigsawverse. Jak "Piła X" miesza nam w głowie i dlaczego świetnie się to ogląda

Do kin wchodzi kolejny odcinek Mody na Sukces w klimatach gore. Piła X, która przez 3 dni od premiery zarobiła niemal 30 mln dolarów, stała się najlepiej przyjętym filmem z serii od ponad 10 lat. I jak zwykle, mocno dzieli publiczność. Których krytyków słuchać? Czy Dziesiątka to już aoglądalne kino, czy jeszcze Jigsaw na swoim miejscu


[DUŻO SPOILERÓW] [ALE MUSZĄ BYĆ]

Piła X

Na początku zaznaczę: jestem miłośniczką serii Piła, a dni do premiery najnowszej części odliczałam w ciężkim strachu przed spoilerami (których swoją drogą pojawiło się kilka. Ktokolwiek nabrał mnie na istnienie bliźniaka Jigsawa – dobra robota!).

Lata dojenia franczyzy, okrutnych dla widza (na wiele sposobów) spin-offów, eksperymentowania z formatem i punktami widzenia śledczych/ofiar. Wprowadzanie mniej lub bardziej nieudolnych pogrobowców Johna Kramera, epileptyczny montaż z tysiącem cięć, szokowanie tanim kosztem – delikatnie mówiąc, nic nie napawało optymizmem, że w najnowszej części coś się zmieni na lepsze.

Tym razem podjęto jednak kilka niezłych decyzji. Za nową odsłonę ikonicznego już spektaklu krwi, rodem z najczarniejszych zakamarków umysłu Garretta czy Kinga, odpowiadał Kevin Greutert, w przeszłości m.in. reżyser Piły VI i Piły 3D, producent Spirali i montażysta pięciu innych części. Również scenarzyści (Josh Stolberg, Pete Goldfinger) poszli o krok dalej w dekonstrukcji znanej nam od niemal 20 lat serii, sprytnie bawiąc się narracją. Co się wydarzyło?

POV: jesteś Jigsawem

Nieoczywistym i kapitalnym ruchem jest w dziesiątej Pile oddanie głosu samemu Johnowi Kramerowi (Tobin Bell). Akcja dzieje się pomiędzy pierwszą, a drugą częścią, przymykamy więc oko, że nasz bohater został cudownie odmłodzony. Ach, ta magia ekranu! Film robi wiele, by nadać Johnowi ludzką twarz, z równie ludzkim kolorytem i autentycznym bólem. 

Piła X

Genialny architekt, konstruktor i właściciel nieruchomości, którego znamy lepiej jako seryjnego testera silnej woli, przeżywa teraz ostatnie stadia nowotworu mózgu. Niespieszne pierwsze akty kreślą obraz złamanego chorobą pięćdziesięciolatka, którego życie nieuchronnie dobiega końca. 

Greutert sprawnie operuje naszą empatią, uderza we właściwe struny, powoli utożsamiając nas z walką Kramera. Wzruszający Tobin Bell wykorzystuje z kolei swój czas antenowy do maksimum. Szpital, leki, grupy wsparcia, szpital, leki... Sprowadzony do diagnozy medycznej geniusz siedzi w kółeczku z innymi pacjentami na plastikowym, oddziałowym krzesełku. Film daje nam wybór, ile chcemy czuć. Wiedząc, kim jest p a c j e n t.

Niejakim zaskoczeniem okazuje się pierwsza pułapka, wpadająca w scenariusz like a wrecking ball. Z udręczoną, choć bajecznie bogatą wyobraźnią Jigsawa oglądamy karę dla dozorcy okradającego pacjenta, śpiącego pod kroplówką (fun fact: krzyki były tak realistyczne, że do montażysty przyjechała policja☺). Start z wysokiego C i fantazyjny odkurzacz wysysający gałki oczne przypominają widzowi, że niegroźny siwy staruszek to ta sama osoba, która po godzinach szkicuje niedźwiedzie pułapki zakładane na głowę. 

Ale jest już za późno, żeby się z nim nie utożsamiać.

Nowa nadzieja

Po jednym ze spotkań terapii grupowej następuje przełom. Oto dobrotliwy kolega Johna zagaja przy przypadkowej (?) kawie, że znalazł u córki znanego norweskiego naukowca slash lekarza cudowną terapię, złożoną z operacji i koktajlu leków

Piła X

Doktor Cecilia Pederson (czarująca Synnøve Macody Lund) za okrągłą sumkę zapewnia, że życie Johna dopiero się zaczyna. Ostrzega, że musi się ukrywać, bo naprawdę leczy ludzi, zamiast wciskać im drogą, wyczerpującą terapię – a te niedobre koncerny farmaceutyczne, big pharmy, chemtrailsy… No, wiecie. Kramer, przyparty do muru przez raka, bez wahania wyrusza do jej ukrytej kliniki.

Słoneczny Meksyk wita nas, oczywiście, tendencyjnym, rzułtym do bólu filtrem na ekranie, pokazującym, jak bardzo outside of the US jesteśmy. Widz może więc liczyć na montaż składający się ze spalonych słońcem landszaftów, gwarne miejskie uliczki tudzież dzieci wyglądające z lokalnej faweli. Nienachalna muzyka stanowi dobre tło przez resztę filmu. Kevin Greutert puszcza oczko do widza, kiedy John kilka sekund za długo wpatruje się w miejscową atrakcję turystyczną, sercożerczego azteckiego bożka. Poznajemy dalej pomoc pokojową, Gabrielę, a także małego chłopca, który gra w piłkę z pracownikami polowego szpitala. 

Z dalszych części fani serii wiedzą dobrze, że Jigsaw nie został wyleczony, dlatego nie czekamy na cud. I rzeczywiście, jak można się spodziewać, Kramer pada ofiarą ogromnego scamu medycznego, który zapewnia zgniłej do trzewi Pedersen życie krezusa. Szybko okazuje się, że jej pracownicy to zwykłe osoby wzięte z ulicy, a "lekarze" pracują w taksówkach.

Siła zawiedzionego człowieka

Spragnieni krwi, potu i łez wyznawcy Jigsawa dostają to, na co liczyli, choć w dość uproszczonej wersji. Kameralne pomieszczenie magazynu zamienia się w scenę tortur zamieszanych w oszustwo pracowników Cecilii, wracają mniej przekombinowane, bardziej realistyczne pułapki i kramerowskie moralizatorstwo. Mamy laleczkę z poprzednich Pił, Billy’ego, uwielbiane upiorne kasety (choć nie w każdym przypadku), legendarne make your choice. Osobiście nie podobała mi się czasem bezpośrednia obecność Johna przy "ofiarach" czy interakcje z nimi przez mikrofon.

Piła X

Scenarzyści po raz kolejny uśmiechają się do widzów za sprawą Amandy Young (w tej roli uwielbiana Shawnee Smith), u której charakteryzacja -20 lat i długość włosów mają przypominać, że to dopiero początki kariery Jigsawa. Rozwija się też ich iście sztokholmska relacja: Greutert rzuca światło na zaburzoną osobowość dziewczyny, wiernopoddańcze podejście i czarno-białe myślenie. Jedynym przejawem woli okazuje się niewinna podmiana kolejności test subjects przy Gabrieli, która błagając o życie, mówi o swoim uzależnieniu. 

Minusem Dziesiątki jest z pewnością wiele skrótów fabularnych, które pojawiają się siłą rzeczy – będąc na premierze z osobą, która nie zna lore, musimy jej wiele tłumaczyć. Skąd Jigsaw ma pieniądze na leczenie? Kim jest dla Kramera Amanda i jak ją zwerbował do tak trudnej pracy? Czemu ona próbuje uratować leko/narkomankę Gabrielę? Co to za postać, która pojawia się w scenie po napisach (opłacało się zostać w kinie, 100%)? Wreszcie, czy John sam stworzył tak zaawansowane pod kątem anatomiczno-medycznym (np. bomby podłączone do rąk) pułapki? 

Piła X

Znajomość postaci detektywa Marka Hoffmanna (Costas Mandylor) i działającego niejako zza ekranu dra Lawrence’a Gordona (Cary Elwes) z poprzednich części z pewnością łączy brakujące ogniwa. Trudno jednak zakładać, że każdy nowy widz zdecyduje się nadrobić w odpowiedniej kolejności cały ten kinematograficzny półświatek.

Największa siła filmu

Klasycznie już dla Piły, w takt dobrze znanego soundtracku pod sam koniec otrzymujemy niezły plot twist. Film umiejętnie wykręca naszą świadomość tak, żebyśmy kibicowali szalonej rodzince złożonej z Johna, Amandy i wciągniętego w grę przypadkiem chłopca. Mroczna, bezkompromisowa Cecilia napisana jest niestety dość jednowymiarowo, postać ma trzy cechy na krzyż. Przesadzony sadyzm, brak skrupułów i CHCIWOŚĆ wypisana na czole... Potencjał mimo wszystko był większy, podobnie jak u jej skorumpowanego partnera. Obraz zostawia nas niejako z otwartym zakończeniem (cwany ruch, żeby dorobić kontynuację, Monolith, Twisted Pictures i wy wszyscy). Cecilia żyje, żyje jako tako John i Amanda. 

Piła X

I chociaż Piła X nie jest wybitnym dziełem, na podsumowanie chciałam jeszcze wrócić do ciekawego dylematu, z jakim mimo wszystko pozostawia się widza.

Jaki naprawdę jest John Kramer? Czy to naprawdę antagonista? Czy powinniśmy mieć wyrzuty za sympatyzowanie z nim?

Jedną z ciekawszych, a szeroko znanych fanom teorii jest wpływ guza mózgu na profil psychologiczny postaci i jej działania. Naciskający na tkankę rak mobilizuje Johna do walki z nowotworami zżerającymi społeczeństwo. Na coraz drastyczniejsze sposoby. Trauma spowodowana utratą dziecka i/lub długotrwałym (nieudanym) leczeniem w połączeniu z zabiegami na mózgu miałyby z kolei wpłynąć na ukształtowanie u niego osobowości o cechach psychopatycznych. Mi osobiście trudno jednak oskarżać Kramera o książkową, "niewielką samokontrolę zachowania, brak realizmu i planowania dalekosiężnych celów, impulsywność, nieodpowiedzialność oraz lekkomyślność", łączone z tym zaburzeniem.

W takim razie, jak było naprawdę? Tego do końca nie wiemy. Każdy testowany dostaje u Johna wybór (nieraz iluzoryczny, ale jednak), by odkupić swoje życie - i nie znajduje się w pułapce za niewinność. Choć w przesadzony sposób, Jigsaw udowadnia też, że każda osoba ma realny wpływ na swoją przyszłość. 

Pan Układanka wiele mówi o naszym człowieczeństwie nam samym. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że uczy afirmacji życia, jak chciałoby się powiedzieć za Horacym, Kochanowskim, Demlandem. Na przestrzeni serii karze rękami "testowanych" cechy ludzkie i przywary, które możemy zobaczyć w każdym z nas. Alkoholizm, brawurowa jazda samochodem, samookaleczanie, kłamstwo, chciwość. Kramer jest ostatecznie dobrą metaforą: aby wygrać z własnymi wadami i słabościami, należy być gotowym na każde poświęcenie. 

Autorka: Magdalena Horowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © InventoryFull , Blogger