Czy warto kupić Nintendo Switch w 2021 r.? Otóż nie.

A przynajmniej nie do końca. 


nintendo switch

Mój stosunek do tej ultrapopularnej konsolki jest mocno niejednoznaczny. Jej zakupu dokonałem w zasadzie kompulsywnie, korzystając z dobrej promocji, ale wcześniej przez długi czas budowałem w sobie hype, karmiąc się treściami z grup na Facebooku czy recenzjami samego sprzętu i gier. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, po pewnym czasie zapał opada i na pewne kwestie można spojrzeć znacznie bardziej obiektywnie. Ten tekst stanowi rozliczenie moich wrażeń i długo dojrzewających przemyśleń.


Argumenty przeciw


Cena konsoli

Mamy rok pański 2021, Nintendo Switch jest na rynku od 2017 r. i kosztuje ok. 1500 zł. Rozumiem, że w tej cenie kupujemy przede wszystkim sam innowacyjny pomysł na przenośno-stacjonarną konsolkę z odłączanymi kontrolerami, które umożliwiają grę w więcej osób oraz oferują sterowanie ruchowe i podobne bajery. Wciąż jednak to znacznie więcej, niż musimy zapłacić za duże konsole poprzedniej generacji. Takie PS4 bez problemu dostaniemy za 1000 zł, a przecież wciąż wychodzą i będą wychodzić na nią ciekawe gry AAA. Owszem, pewnie pojawią się takie niegrywalne rodzynki jak Cyberpunk 2077, ale biblioteka gier na PS4 jest bardzo pokaźna, a dobrze zrobione nowe gry (np. The Last of Us 2) wciąż radzą sobie na niej świetnie. W tym kontekście Switch jest za drogi gdzieś o ⅓.

Ceny gier

Punkt niejako nawiązujący do poprzedniego. O ile ceny gier na takie PS5 teoretycznie przekraczają 300 zł, to udział nowej konsoli Sony wciąż jest marginalny ze względu na problemy z dostępnością, a już teraz można dostać exclusive’y na nią przecenione nawet o 100 zł względem kwoty wyjściowej. Z kolei rynek wtórny tytułów na PS4 jest przebogaty i już za kilkadziesiąt złotych możemy kupić całkiem świeże gry AAA. Oczywiście, na Switcha też bez problemu nabędziecie (a potem sprzedacie bez straty) używane gry, ale tutaj ceny zaczynają się od ok. 150 zł za co bardziej popularne tytuły. Nówki to już wydatek rzędu 230-250 zł.

Nintendo Switch Online jest bezużyteczny

O ile, rzecz jasna, nie gracie w sieci. Nintendo wzięło najgorszy możliwy przykład z niesławnego, xboxowego Golda, który to abonament jedyne co oferował to możliwość gry online. Obecnie świat ruszył do przodu, konsolowe abonamenty oznaczają dostęp do bogatej biblioteki gier (Xbox) czy comiesięczne darmówki dobrej klasy (PS Plus). W tym kontekście te parę smutnych gier z NESa czy darmowe weekendy… No, z czym do ludzi. Żeby być uczciwym: NSO jest tańszy niż odpowiedniki z innych platform.

switch monster hunter edition
Specjalnym wersjom Pstryczka nie sposób odmówić urody. Tutaj - Monster Hunter Edition.


Mam to samo na innej platformie… i lepsze

Gry na Switcha dzielą się na dwie kategorie: exclusive’y i porty z większych konsol czy PC. O tych pierwszych porozmawiamy za chwilę, bo to akurat argument in plus, natomiast z tymi drugimi mam duży problem. Po pierwsze, nie opłaca się kupować na Switcha gier, które mamy już na innej platformie. Zarówno ze względu na ich cenę (wszechobecne na Steamie czy Epicu wyprzedaże i darmówki, keyshopy, abonamenty - jestem fanem zwłaszcza xboksowego), jak i na jakość portów. Jasne, fajnie pograć sobie w Wiedźmina czy Dooma w pociągu, ale jeśli widzieliśmy już daną grę w pełnej krasie, to wrażenia na Switchu będą… cóż, umiarkowane. Konsolka Nintendo jest słaba technicznie i jedyną zaletą portów jest ich mobilność. Będzie nas straszył niski FPS, mały zasięg widzenia i setki graficznych sztuczek mających dać duszącemu się Switchowi oddech. Nie wspominam już o grach, które są zwyczajnie kiepsko przeportowane (jak np. The Outer Worlds) i użeranie się z nimi na Pstryczku zakrawa na masochizm. Problem zresztą pojawia się nawet przy mniejszych tytułach; rozważałem zakup Slay the Spire i Hadesa, ale to pierwsze mam w abonamencie EA (a teraz nawet na smartfonie, jakieś trzy razy taniej niż na Switchu), a za drugie nie dość, że zapłaciłem mniej (w promocji na Epicu nieco ponad 30 zł), to miałem realne obawy, że przy tak dynamicznej grze zajechałbym liche joycony w parę minut. Tymczasem mój stary, nieśmiertelny pad z Xboxa 360 wciąż dumnie znosi wszystko. I Hadesa też zniósł.

Słaba jakość wykonania

Powyższa uwaga o joyconach była nie od parady, bowiem zarówno one, jak i cała konsola są wykonane po prostu słabo. Innowacyjny pomysł z odpinanymi kontrolerami zaowocował trzeszczącymi i wyginającymi się zawiasami. Same joycony trapi wciąż oficjalnie ignorowany przez Nintendo problem z dryfującymi analogami, a Japończycy skupiają się póki co na wypuszczaniu kolejnych limitowanych edycji, czyli wersji w innych kolorach/z naklejkami, zamiast pochylić się nad błędami konstrukcyjnymi i jakością wykorzystanych materiałów. Dock do którego wkładamy konsolę w trybie stacjonarnym również sprawia biedne wrażenie. Jakość wykonania takiego PS4 czy Xbox One to zupełnie inna liga. 

Słabe bebechy

Samo w sobie nie jest to problemem, bo Switch teoretycznie nie konkuruje z dużymi konsolami. Teoretycznie, bowiem nieco lepsze wnętrzności mogłyby sprawić, że porty miałyby większy sens. Exclusive’y działają dobrze, ale to marne pocieszenie, kiedy uświadamiamy sobie, że odbywa się to kosztem rozdzielczości, co czasem bywa mocno widoczne. Kiepski jest również wyświetlacz - i o ile nie oczekuję, że przenośna konsolka będzie miała ekran na poziomie dobrego smartfona, to w kontekście ceny całego urządzenia specyfikacja techniczna jest po prostu żenująca.

zelda breath of the wild
Taki ten świat duży i taki pusty...

Zelda jest nudna

Albo, delikatniej mówiąc: Zelda nie jest dla mnie. Rozumiem, że nie jestem targetem - nie gram w sandboksy, a ostatnią grą z otwartym światem, która mnie poważnie wciągnęła, był Skyrim (a przed nim Gothic 2. Hm...). Piąta część The Elder Scrolls wyróżniała się jednak tym, że była po brzegi wypchana treściami fabularnymi i każda mieścina, każdy loch, każda jaskinia miały swoją historię, choćby i skromną. O Breath of the Wild słyszałem same dobre rzeczy, zachłysnąłem się recenzjami i ocenami, a potem okazało się, że… cóż, ze Skyrimem za wiele wspólnego ta gra nie ma. Owszem, jest klimatyczna i roztacza pewien czar, ale sama rozgrywka jest nudna i męcząca. Grałem w stare Zeldy 2D, podobały mi się, zapamiętałem je jako bogate w treści i pomysłowe zagadki. Tutaj odczuwam silny dyskomfort, który towarzyszył mi również w Shadow of the Colossus. Dlaczego tutaj nikogo nie ma? Gdzie jest fabuła? To akurat mój subiektywny problem, co nie zmienia faktu, że wszystkie te entuzjastyczne teksty jakaż ta nowa Zelda ciekawa i dla każdego można wsadzić pod bambosze i podeptać. Otóż nie, nie jest ani ciekawa, ani dla każdego. Może po prostu ci, którym Breath of the Wild się podoba mają mleko pod nosem i nie grali w naprawdę dobrego open-worlda?

Idealna platforma do indyków?

To jedna z częściej wymienianych zalet Switcha. Faktycznie, Pstryczek wydaje się wręcz stworzony do małych gier indie. Często kosztują one więcej niż odpowiedniki z innych platform, ale nawet jeśli to przebolejemy (bądź ustrzelimy dany tytuł na wyprzedaży), to okazuje się, że wartościowych pozycji nie ma zbyt wiele. Sklep Nintendo jest zalany szrotem, który znajduje się w permanentnej promocji. Zarzut ten możemy odnieść też choćby do Steama, ale mam wrażenie, że na tej platformie znacznie łatwiej znaleźć jakąś perełkę.

Nintendo Switch Pro
Jedna z mokrych fantazji na temat potencjalnego wyglądu Pro Pstryczka.


Już niebawem Nintendo Switch Pro

Za dzień, może dwa, a na pewno w tym roku do sprzedaży trafi ulepszona wersja Switcha. Ta plotka krąży po branżowych mediach od dawna, ale jak na razie jedyną ulepszoną wersją, której się doczekaliśmy jest rewizja z ulepszonym zarządzaniem energią. Niewykluczone jednak, że Switch Pro faktycznie jest w planach Nintendo. Wydawanie mocniejszych wersji konsol nie jest dla Japończyków niczym niespotykanym, istnieje więc niezerowa szansa, że w tej plotce kryje się więcej niż ziarno prawdy. Według ostatnich wieści, nowy Pstryczek miałby obsługiwać rozdzielczość 4K i posiadać ekran OLED oraz mocniejsze bebechy. To zwiastowałoby pojawienie się gier, które będą działać tylko na nim, w tym (w końcu!) sensownych portów z innych platform. Pytanie tylko, ile taka ulepszona wersja - jeśli faktycznie się ukaże - będzie kosztować i dlaczego ponad 2000 zł.

Pr0 C0nTrOlL3r jest najleprzy!!!!!111

Jestem raczej spokojnym człowiekiem, ale do szewskiej pasji doprowadzają  mnie setki postów na switchowych grupach, w których każdy każdemu poleca Pro Controllera jako najlepszego pada na świecie. Otóż ów Pro Controller wykonany jest tylko odrobinę lepiej niż joycony (jest zresztą cała partia z wadą fabryczną - złe spasowanie elementów), ma problem z dryfującym analogiem (któż by się spodziewał) i jest pod każdym względem mniej wygodny niż pady z Xboxów, które są dla mnie wzorem zarówno jeśli chodzi o ergonomię, jak i trwałość. No i kosztuje aktualnie od 270 zł wzwyż.


Argumenty za


Innowacja, która się sprawdza

Switch opiera się na innowacyjnym pomyśle i w przeciwieństwie do wielu dawnych wynalazków konsolowych naprawdę się sprawdza. Chcesz rozsiąść się na kanapie - proszę bardzo, trochę lepsza rozdzielczość, joycony w łapach i jedziemy. Rodzina chce obejrzeć Klan? Wyjmujesz Pstryczka z docka i kontynuujesz zabawę w łóżku. Długie czasy ładowania? Nie ma problemu, Switch cały czas czeka uśpiony i możesz błyskawicznie wznowić grę w miejscu, w którym ją zostawiłeś.

mario kart 8
Mario Kart to rewelacyjna zabawa dla kilku osób!


Świetna zabawa ze znajomymi

Pstryczek swoją siłę pokazuje tam, gdzie dostępu nie mają dorosłe konsole. Zdecydowanie jego najmocniejszą stroną są funkcje czysto rozrywkowe. Ten sprzęt został zaprojektowany z myślą o grze ze znajomymi i z tej roli wywiązuje się znakomicie. Jesteście w czwórkę i macie ochotę się pościgać? Odpinacie joycony, bierzecie zapasowe kontrolery i jazda z Mario Kart. A może trochę ruchu? Mamy Mario Party oferujące całą masę satysfakcjonujących minigierek. Just Dance w najlepszej odsłonie? Oczywiście na Switchu, z joyconami w rękach! 

Mały i przenośny

Switch dobrze sprawdza się jako konsola przenośna. Może nie należy do najmniejszych, ale z drugiej strony przyzwoita przekątna ekranu pozwala na w miarę komfortową zabawę w większość tytułów. Nie ma również problemu z zabraniem do znajomego całego zestawu, bowiem całość razem z dockiem mieści się w niewielkim pudełku. Nie będę przy okazji pastwił się nad tym, że słuchawki podłączymy tylko kablem, bo bluetooth może i jest, ale nikt nie pomyślał o takiej ekstrawagancji jak słuchawki bezprzewodowe… 

Exclusive’y są fajne

O portach z innych konsol już mówiliśmy, ale siłą Switcha są przede wszystkim exclusive’y. I pod tym względem jest bardzo dobrze - choć na co dzień nie gram zbyt wiele w platformówki, to Super Mario Odyssey urzekło mnie swoją oryginalnością i płynnością rozgrywki. Ileż tu jest kreatywnych pomysłów, ile treści (czyli coś czego nie ma w Zeldzie, hehe)! Co prawda tryb dwuosobowy jest tutaj dodany wyraźnie na siłę, ale sama gra oferuje pierwszorzędną zabawę. Mario Party, Mario Kart, Smash Bros czy inne tytuły z postaciami ze świata Nintendo to w większości co najmniej bardzo dobre gry.

Tu powinien być argument, że niektóre gry są idealnie skrojone pod Switcha…

...ale go nie będzie, bo nawet jeśli są, to kosztują więcej od swoich odpowiedników na innych platformach (o czym wspominałem już wcześniej).

Animal Crossing New Horizons
Animal Crossing, czyli kolejny wiodący tytuł na Switcha, który ni w ząb do mnie nie przemawia.


Czyli za, a nawet przeciw?

Wszystkie te moje utyskiwania wynikają w pewnej mierze z tego, że zwyczajnie nie jestem targetem. Nie gram mobilnie (jeśli już poruszam się komunikacją, to wolę gry na smartfona albo książkę), od platformówek i kolorowych gier wolę smutne, szare, jednoosobowe dramaty (tutaj piszę o tym, że The Medium jest fajne oraz dlaczego), od sprzętu, na który wydaję ciężko zarobione pieniądze wymagam odpowiedniej jakości i możliwości. Tak często przywoływane przeze mnie PS4 stanowi, poza grami, również centrum multimedialne - nie ma nic wygodniejszego niż netflix & chill z padem w ręce, by nie trzeba było ruszać tyłka do komputera, a i film na blureju odtworzy. Switch do niczego poza grami się nie nadaje, nie oferuje nic w abonamencie i jest zdecydowanie zbyt wysoko wyceniony. Jego magia leży bardziej w społeczności; nie ma obecnie innej grupy maniaków jakiejś platformy, która byłaby tak zaangażowana, oddana swojej pasji i skupiona na utwierdzaniu się wzajemnie w słuszności dokonywanych wyborów. Przecież wydałem 1500 zł, nie mogę bawić się źle. Wydam jeszcze 300 zł na zapasowe joycony, bo mi się analog kiwa. O, jest już preorder nowego Mario, to znaczy nie nowego, to jest remaster wersji z Wii który jest remasterem wersji z DSa, nieważne, BIERZ MÓJ PINIONDZ NINTENDO!

Generalnie uważam, że w życiu trzeba być po prostu uczciwym wobec siebie. Zatem wyznaję: Nintendo, ja też dopuściłem cię między pośladki i co gorsza sprawiło mi to niejaką przyjemność. Nie pozwolę na to nigdy więcej. Chyba.

Ale zobaczcie, jakie mam ładne nakładki z Aliexpress! (づ。◕‿‿◕。)づ

Switch nakładki


2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © InventoryFull , Blogger